sobota, 4 listopada 2017

Jestem

Jestem... Wróciłam... Skąd??? Jakby z dalekiej podróży wgłąb siebie.
  Był czas w moim życiu, w którym dzierganie, tworzenie bloga było dla mnie bardzo ważne. Życie samo pisze scenariusze i szybko zweryfikowało co jest ważne. Oczywiście, drutów i dziergania nie odrzuciłam, ale nie poświęcam im wiele czasu. Nie stresuję się , jeśli nie zdążę czegoś zrobić, nie wariuję, jeśli nie mogę kupić jakiegoś wzoru na sweterek lub włóczki, którą zachwalają pod niebiosa inne dziewiarki. Od początku roku kupiłam chyba 4 motki włóczki (leżą do dziś i czekają na przerobienie) , co uważam za swój sukces. Nie jestem niewolnikiem włóczek, dziergania. W końcu czerpię z niego przyjemność... Wyrabiam włóczki, które mam w swoich zasobach.
W międzyczasie powstało kilka rzeczy. Wiele z nich - na zamówienie , już znanych - sukienki Still light, sweter z koła, Vitamin D, entrelacowe szale...
 Dziś pokażę Wam dwa zwykłe sweterki. Jeden jest mój, drugi- mojej Córci Julii.
Mój- jest szary zrobiony z szarej Cashmiry Alize, Juli- z błękitnej Baby Merino Dropsa według wzoru Goldfinger.

Dziękuję wszystkim, którzy często zaglądali na mój blog  i czekali cierpliwie na nowy post. Dziękuję za Wasze wsparcie i wierność.