środa, 28 września 2016

Pudełkowe życzenia

Potrzeba matką wynalazków! 
Chrześnica mojego Męża obchodziła 18 urodziny.   Nasze pomysły na prezent wydawały nam się niedorzeczne, postanowiliśmy zatem ,że podarujemy coś klasycznego,praktycznego i realizującego pomysły Jubilatki,tzn. kasę. Oczywiście, z racji roli pełnionej przez Męża nie chcieliśmy, by Prezent zapakowany był w kopertę. Poszperałam w internecie i zabrałam się do roboty. Życzenia i Prezent znalazły swoje miejsce w pudełku...














czwartek, 8 września 2016

A mnie jest szkoda lata...

...chciałabym zaśpiewać, choć bardziej szkoda wakacji. Na szczęście wrzesień na razie rozpieszcza nas słońcem i ciepłem...Niestety wyczuwa się jesień- żółknące,suche liście,babie lato, w powietrzu unosi się specyficzny zapach traw. Lato powoli  odchodzi...Jeszcze tych  kilka zdjęć z moich (naszych rodzinnych) wakacji, by powspominać, nacieszyć się nimi.
Klify w Poddąbiu




Na leśnej ścieżce z Poddąbia do Rowów



Zachód słońca w Poddąbiu


Wakacje minęły szybko. Wykorzystałam je na odpoczynek i kończenie dawno zaczętych projektów. Przeleżały w pudle  i doczekały się także zdjęć. Oto są...
Niebieski kardigan z Malabrigo Sock (teraz wiem za co kochają go dziewiarki-jest delikatny, mięciutki,w pięknych kolorach).



 Różowa bluzeczka z dwóch nitek-Lenki i kordonka Ariadny, inspirowana projektem April  ...






Powstała też biała bluzeczka z niezwykłej Elli. Polecam! Efekt powalający! A jaka przyjemność w noszeniu.




Wisior wykonany przez Cudowną ,utalentowaną Jolę z bloga Babojolowy Zawrót Głowy.
Przepraszam za chaos,za tyle rzeczy pokazanych naraz, za zdjęcia "z rąsi" ... Po wielu życiowych zawirowaniach jeszcze trudno mi ogarnąć pewne sprawy i dojść do siebie. Szczerze mówiąc,a właściwie pisząc, myślałam (jak wiele innych blogerek) o tym,żeby przestać blogować , a właściwie chwalić się swoimi udziergami. Pewne wydarzenia w moim życiu sprawiły,że nawet dzierganie przestało cieszyć,zaczęłam wątpić ,myśleć czy warto, czy to ma sens,po co to robić, komu to potrzebne... Dzięki kilku osobom, także znajomym blogerkom (za co ogromnie Wam dziękuję), jakoś staję na swoich ,jeszcze chwiejnych, nogach...